Paradoks Bożego Narodzenia
OKOŁO 2000 LAT temu – niedaleko małego miasteczka Betlejem, pewna cicha noc głośno obwieściła Bożą miłość do całego świata. Nasz niezwykły, potężny Bóg – przyszedł na świat w postaci bezbronnego dziecka. Chociaż wielu oczekiwało jego przyjścia, – tylko niewielu zauważyło jego przybycie. Nie było dla Niego miejsca w żadnym domu tej nocy – choć stworzył cały świat.
Ale przyszedł, Ten, który jest Bogiem – stał się człowiekiem. Zamienił swoje miejsce w niebie – na ziemski żłóbek. Zamienił szaty chwały – na wieśniacze odzienie. Porzucił pieśni chwały niezliczonych chórów anielskich – na wielbienie kilku skromnych pasterzy.
Tej nocy, kiedy Jezus opuścił swój tron w niebie – stał się naszym Królem. Królem, który nie przyszedł, aby mu służono – ale, aby służyć, Królem, którego śmierć – przyniosła nam życie, Królem, którego jedno poświęcenie – przyniosło wybawienie dla wielu. Ten paradoks Bożego Narodzenia – wzywa Cię, abyś odpowiedział.
– Co zrobisz z tym prezentem, który ciągle czeka, abyś go przyjął?
Boże Narodzenie – tak naprawdę mówi o darze, który już dawno temu został Ci ofiarowany.
Autor nieznany
Rachunek prawdopodobieństwa
Peter Stoner, który zastosował rachunek prawdopodobieństwa do 8 proroctw ze Starego Testamentu dotyczących Jezusa, które wypełniły się w Jego życiu i w Jego osobie, stwierdził:
– Szansa, że w życiu jakiegokolwiek człowieka wypełniłoby się 8 proroctw jest taka, jak 1 do 100000000000000000.
Abyśmy mogli to sobie lepiej wyobrazić, Stoner proponuje: Weźmy 10000000000000000000 srebrnych monet jednodolarowych i ułóżmy je na obszarze stanu Teksas. (Jego powierzchnia jest dwa razy większa niż Polski). Taka ilość monet pokryć może cały Teksas warstwą monet o grubości 70 cm.
Zaznaczmy 1 dolar z tej ilości i wymieszajmy go z pozostałymi. Zakryjmy komuś oczy i powiedzmy mu, że może podróżować po całym Teksasie, gdzie tylko zechce, aby znaleźć tę jedną zaznaczoną monetę.
Jaką szansę ma ten człowiek, aby wybrać tę właściwą, tę jedyną?
Taką samą – mówi Stoner – jak to, że wszystkie 8 proroctw wypełniły się w życiu jednego człowieka.
25 grudnia
Kiedy Papież Juliusz I w 353 r. ogłosił, że 25 grudnia będzie obchodzony jako dzień urodzin Jezusa, kto by wtedy pomyślał, że tak będą wyglądały dzisiaj te święta.
Kiedy profesor Ch. Follen zapalił pierwszą świeczkę na bożonarodzeniowym drzewku w Auena w 1832 r., kto by wtedy pomyślał, że dekoracje będą tak wyglądały dzisiaj.
Minęło wiele czasu od 1832 roku, jeszcze więcej od 353, a ponad 2000 lat od tamtej nocy, którą oświetliła specjalna gwiazda, kiedy Jezus – Król Wszechświata przyszedł na świat.
Teraz więc, kiedy znowu zbliża się 25 dzień grudnia – zatrzymaj się – i pośród zamieszania, podekscytowania oraz pięknych dekoracji, prezentów i reklam, które poprzedzają ten dzień, – pomyśl – o tych Świętach i tej niezwykłej osobie, której urodziny obchodzimy.
B.L. Harbour
Dlaczego Jezus jest lepszy niż Święty Mikołaj
Rev. James Spellman
Mikołaj mieszka na biegunie północnym… JEZUS jest wszędzie.
Mikołaj jeździ saniami … JEZUS przechadza się na skrzydłach wiatru i kroczy po wodzie.
Mikołaj przychodzi raz do roku … JEZUS jest zawsze blisko, aby pomóc.
Mikołaj przynosi różne dobre rzeczy … JEZUS zaspokaja wszystkie nasze potrzeby.
Musisz czekać w kolejce do Mikołaja… JEZUS jest tak blisko, że wystarczy wspomnieć Jego imię.
Mikołaj bierze cię na kolana … JEZUS pozwala ci odpocząć w swoich ramionach.
Mikołaj nie wie, jak ci na imię, dlatego pyta: „Dziewczynko/chłopczyku, jak ci na imię?”… JEZUS znał nasze imię, zanim my sami je poznaliśmy. Nie tylko wie, jak mamy na imię, ale zna też nasz adres. Zna naszą przeszłość i przyszłość i wie nawet, ile mamy włosów na głowie.
Mikołaj ma brzuch jak misa galarety … JEZUS ma serce pełne miłości.
Mikołaj mówi „Nie płacz…” JEZUS mówi „Zrzuć swoje wszystkie troski na mnie, bo zależy mi na tobie”.
Mali pomocnicy Mikołaja wyrabiają zabawki … JEZUS tworzy nowe życie, leczy zranione serca, łączy rozbite rodziny.
Mikołaj może cię rozśmieszyć… JEZUS daje ci radość, która jest twoją siłą.
Podczas gdy Mikołaj kładzie dary pod naszym drzewkiem … JEZUS stał się naszym darem i umarł na drzewie.
To oczywiste, że nie ma tu naprawdę żadnego porównania! To Jezus jest bohaterem Bożego Narodzenia. Tak, Jezus jest lepszy, jest lepszy nawet niż Mikołaj.
Bożonarodzeniowe drzewko
Bożonarodzeniowe drzewko – choinka, mocno kojarzy nam się ze Świętami. Najstarsza wzmianka o choince pochodzi z niemieckiej tradycji dotyczącej wydarzenia z roku 732 po narodzinach Jezusa. Stara niemiecka historia mówi, że benedyktyński misjonarz Bonifacy Winfrid przemienił pogańskie obrzędy ludu Teutonów w chrześcijański zwyczaj .
W Boże Narodzenie święty Winfrid przedzierał się przez las, aby odnaleźć dzikie plemiona żyjące na tym obszarze. Brnął przez głęboki śnieg w gęstym lesie, aż napotkał plemię zgromadzone pod grubym dębem, który był symbolem ich bożka burzy Thora. Stary siwowłosy kapłan właśnie zamierzał złożyć w ofierze swemu bogu, syna wodza plemienia. Gdy święty Winfrid to zobaczył, podbiegł i osłonił dziecko swoimi ramionami. Członkowie plemienia byli tak wdzięczni za uratowanie chłopca, że chętnie wysłuchali tego, co przybysz opowiadał im o Jezusie Chrystusie. Gdy później święty Winfrid zaczął ścinać siekierą święty dla nich dąb, piorun uderzył w drzewo i rozszczepił je na wiele kawałków. Wśród drzew połamanych upadkiem wielkiego dębu ocalała mała choinka. Wódz plemienia wziął ją do swojej chaty, gdzie wszyscy siedząc wokół drzewka, radowali się i słuchali historii o Jezusie. Wkrótce całe plemię Teutonów uwierzyło w Chrystusa.
na podstawie „A classic nativity devotional”
Kolęda „Cicha noc"
Wokół powstania tej kolędy urosło wiele legend i romantycznych opowieści.
Obecnie znamy jej autorów – księdza Józefa Mohra, wikarego z parafii św. Mikołaja w Oberndorf koło Salzburga, który napisał tekst oraz nauczyciela śpiewu i organistę Franciszka Grubera, który jest twórcą melodii.
Jedna z historii opowiada, że ks. Mohr tuż przed Wigilią 1818 roku został wezwany do ubogiej chatki węglarza, gdzie zobaczył młodą matkę z nowonarodzonym dzieckiem, co przypomniało mu stajenkę betlejemską.
Po powrocie napisał wiersz, który pokazał Gruberowi, a ten ułożył melodię. Jedna z legend głosi, że stare kościelne organy były popsute, inna, że ksiądz specjalnie poprosił, aby tego wieczoru wykonano ją tylko śpiewając z towarzyszeniem gitary – aby nabożeństwo tego wieczoru było naprawdę ciche.
Chociaż Betlejem może i było względnie spokojnym miastem (porównując je do naszych miast), kiedy Jezus się narodził, ale na pewno nie było ciche.
Tłumy zmęczonych podróżnych ciągle przybywały, aby dać się spisać na polecenie Cezara Augusta. Ludzie szukali miejsca, gdzieby ię zatrzymać na noc, utyskiwali, gdy dostawali odmowną odpowiedź. Zmęczone dzieci marudziły, kobiety narzekały, mężczyźni pokrzykiwali na uparte osły. A nawet w stajni, w której Józef i Maria nocowali, zwierzęta wydawały różnego rodzaju odgłosy.
Ale też kolęda nie mówi o zwyczajnej, naturalnej ciszy, ona wyraża moment pokoju, takiej świętej ciszy, która objęła Betlejem, kiedy całe niebiosa patrzyły na cud narodzenia Boga-Człowieka.
Garncarz wszedł w dzieło z gliny, które sam stworzył i teraz odpoczywa w ramionach swojego stworzenia.
Ponieważ przed Bożym Narodzeniem zazwyczaj nasze zabieganie czy pośpiech są większe niż przez resztę roku, trudno jest nam zidentyfikować się z tą Bożą ciszą tej nocy. Ale Pismo Św. zachęca nas, aby zatrzymać się, zrobić sobie przerwę od tej codziennej rutyny i czekać na Boga, wsłuchiwać się w Jego głos.
Opowieści o kolędzie „Cicha noc" mówią, że znany w tej okolicy organomistrz naprawiał ten zepsuty instrument i usłyszał, jak organista Gruber gra właśnie tę kolędę. Spodobała mu się i poprosił, aby mógł jej nauczyć w swojej wiosce. Śpiewający dziecięcy kwartet z alpejskiej doliny dotarł a do Lipska. Urok tej pieśni wywierał wrażenie na każdym, kto jej słuchał. Gdy dzieci zaśpiewały kolędę przed królem Saksonii, zaczęto ją nazywać „pieśnią z nieba" lub „pieśnią pokoju", a czasy wtedy wcale nie były spokojne.
I tak rozeszła się po całym świecie, ale nawet, gdy ukazała się drukiem w 1840 roku, pod tekstem napisano: „Autor nieznany". Dopiero król pruski Fryderyk Wilhelm IV nakazał szukać, kto jest autorem tej pięknej pieśni.
W 1854 udało się odnaleźć Franciszka Grubera, ks. Mohr już wtedy nie żył, ale organista poświadczył swoim podpisem, że kolęda jest ich wspólnym dziełem.
Kartki świąteczne
Dyrektor muzeum – Henryk Cole zwykle pisał krótkie notatki do przyjaciół przed Bożym Narodzeniem – życząc im „Wesołych Świąt”. W 1843 roku nie miał czasu, aby napisać do wszystkich swoich znajomych, poprosił więc swojego przyjaciela, artystę John’a Callcott’a Horsley’a, aby zaprojektował kartkę, którą można wydrukować. Wtedy właśnie po raz pierwszy zostały wysłane Bożonarodzeniowe kartki .
Powiedz, jak kupujesz choinkę, a powiem ci, kim jesteś
Wielu z nas nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia bez choinki. Dla jednych kupowanie drzewka to rzecz prozaiczna, dla innych graniczy wręcz z ceremonią. A oto zabawna klasyfikacja nabywców choinek:
Oszczędny – ten typ ludzi czeka na ostatnią chwilę, żeby tuż przed wigilijną kolacją nabyć drzewko po okazyjnej cenie. Zdarza się, że „oszczędni” korzystają z świątecznych promocji kupując np. 3 opakowania kawy i choinkę dostają gratis:) Plusem jest mały wydatek, ale choinka może być już lekko „oklapła”, bo co ładniejszymi okazami cieszą się już od dawna „zapobiegliwi”.
Zapobiegliwy – klient, który już od początku grudnia wypatruje sprzedawców choinek, bojąc się, że dla niego drzewka zabraknie. Ten typ wykazuje dużą pamiętliwość czasów PRL, gdzie występował deficyt towarów i często kto był pierwszy, ten towar dostawał. Plusem jest radość z posiadania drzewka już 3 tygodnie przed wigilią, minusem – drzewko pozbawione już dużej ilości igieł w Wigilię.
Ceremoniarz – starannie obchodzi punkty sprzedaży, szuka nie tylko ładnego drzewka ale i korzystnej ceny. Zakupu dokonuje cała rodzina lub jej obdarzeni największym zaufaniem delegaci. Ekipa taka starannie ogląda drzewko, mierzy i ocenia rozkład gałęzi. Zakup jest przemyślany i wyraża wspólną politykę całej rodziny.
Eko – jako dobro najwyższe traktuje ochronę lasów i za nic w świecie nie kupi żywej choinki. Wśród znajomych i rodziny krzewi praktyczność drzewka z PCV, wyjmowanego co roku z pawlacza lub przynoszonego z piwnicy.
Minimalista – męczy go przedświąteczna „zakupomania”. Zadowoli się każdym okazem drzewka. Kupuje w pośpiechu dla świętego spokoju lub dla uniknięcia niewygodnych pytań rodziny o brak choinki. Bierze pierwsze lepsze drzewko, najlepiej jak sprzedawca dorzuci bombki gratis – kolejny problem z głowy.